Chodzi o wyrok niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego z 5 maja, który odrzucił orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE (choć było odpowiedzią na pytanie prejudycjalne z Karlsruhe) i podważył poprawność decyzji Europejskiego Banku Centralnego o skupie obligacji sektora publicznego eurostrefy.
Jakie teraz pytania zadają sobie notable w Brukseli i Berlinie? „Jak zagwarantować niezależność Europejskiego Banku Centralnego? Czy można zażegnać „wojnę trybunałów”? I co zrobić, gdy Polska albo Węgry nadużyją niemieckiego przykładu, by przeciwstawić się orzeczeniom TSUE?” - pisze portal Deutsche Welle.
Nawet sędziowie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który obalił orzeczenie TSUE, publicznie wypowiadają się w myśl zasady: „co wolno wojewodzie...” „Już dwaj członkowie składu z Karlsruhe, który orzekał w sprawie EBC, zdystansowali się w mediach od wyrazów aprobaty z Warszawy czy Budapesztu. Peter Huber powiedział, że „otrzymali brawa z niewłaściwej strony”, a prezes Andreas Vosskuhle nazwał polski TK „atrapą” - czytamy na dw.com.
To, że Niemcy przypisują sobie szczególne prawa członkowskie w Unii Europejskiej, to już wiemy. Ciekawe, czy inne państwa tak łatwo to zaakceptują?
Źródło: dw.com